Podwójny Jubileusz
W roku Jubileuszu 70 – lecia życia zakonnego
z Siostrą Celiną (Ludmiłą) Kądziołka rozmawia ks. Piotr Lisowski
Proszę powiedzieć nam kilka słów o sobie.
Urodziłam się w Biegonicach 14 listopada 1929r jako córka Stanisława Kądziołki i Marianny z domu Nieć. Mieszkaliśmy wtedy na „Organistówce” – nieistniejącym już budynku na skrzyżowaniu ulic: Węgierskiej i Elektrodowej.
Jak Siostra wspomina swój dom rodzinny?
Pochodzę z rodziny głęboko religijnej. Z dzieciństwa pamiętam codzienny, wspólny pacierz ranny i wieczorny. Często rozpoczynaliśmy dzień od udziału we Mszy św. w pobliskim kościele św. Wawrzyńca, gdzie Tato pełnił funkcję organisty. Pamiętam także, że w każdą niedzielę po Sumie Tato odpytywał nas – swoje dzieci z tego o czym ksiądz mówił na kazaniu. W czasie okupacji Tato często czytał nam wieczorami różne książki – pamiętam zwłaszcza książkę o objawieniach późniejszej błogosławionej Katarzyny Emmerich.
Jest Siostra córką wieloletniego organisty naszej parafii. Jak zapamiętała Siostra swojego ojca jako organistę?
Pamiętam Go bardziej jako dyrygenta chóru. Chętnych do śpiewu w chórze wtedy nie brakowało, choć próby były wymagające. Odbywały się one w naszym domu najczęściej w sobotę i w niedzielę przed Sumą. Pamiętam, że w czasie wojny, ze względu na zakaz zgromadzeń próby odbywały się także w kościele w niedużej Sali niedaleko wejścia na chór.
Dwóch rodzonych braci Siostry wybrało życie kapłańskie. Jak Siostra wspomina ich drogę do kapłaństwa?
Mój Tato w młodości chciał zostać kapłanem i zakonnikiem. Nawet krótki czas był aspirantem u Cystersów w Szczyrzycu. Ostatecznie wybrał inną drogę życiową ze względu na konieczność zaopiekowania się siostrą. Może ze względu na ten fakt był bardzo życzliwie ustosunkowany do wyboru przeze mnie oraz moich braci Józefa i Wenancjusza drogi powołania do służby Bożej. Inna sprawa, że droga do kapłaństwa braci, zwłaszcza Józefa nie była łatwa. Ale o tym trzeba by mówić długo. Mam nadzieję, że będzie można o tym przeczytać w przygotowywanej monografii Parafii Biegonice.
Jak Siostra wspomina czas wojny i czas powojenny w Biegonicach?
Pamiętam czas tuż przed wojną i początek września 1939r. W Biegonicach stacjonowali wtedy polscy żołnierze – w dużej mierze świeżo zmobilizowani. Żołnierze mieszkali po domach, a magazyny wojskowe znajdowały się w budynkach gospodarczych na plebanii. Codziennie rano gromadzili się na obecnej ulicy Biegonickiej na wspólną modlitwę a wieczorem na Apel.
Pamiętam też wkroczenie do Biegonic pod koniec wojny wojsk rosyjskich i ich pobyt w Biegonicach. To było straszne. Wielu żołnierzy było pijanych, zaczepiali dziewczęta, kradli. Na szczęście nie trwało to długo bo wraz z przesunięciem się frontu odeszli.
W tym roku przeżywa Siostra 70 – tą rocznicę życia zakonnego. Jak odkryła Siostra swój dar powołania?
Pierwszy raz spotkałam Siostry Felicjanki pod koniec wojny w Wieliczce, gdzie mój brat ks. Józef Kądziołka był ich kapelanem. Tuż po wojnie, również staraniem brata, rozpoczęłam naukę w szkole prowadzonej przez Siostry w Przemyślu. I tam właśnie stopniowo wzrastało moje powołanie. Postanowiłam, że moje życie będzie służbą Bogu i ludziom w życiu zakonnym. Do Sióstr Felicjanek wstąpiłam w 1947r równocześnie kontynuując naukę w szkole. Pierwsze śluby zakonne złożyłam 12 sierpnia 1950r. Nigdy tej decyzji nie żałowałam.
Co Siostra chciałaby powiedzieć mieszkańcom Biegonic?
Bardzo się cieszę, że nasza parafia przygotowuje się do Wielkiego Jubileuszu 750 lecia swojego istnienia. Wierzę, że wszyscy parafianie, w miarę swoich możliwości, zechcą włączyć się duchowo i materialnie w te przygotowania. Rok Jubileuszowy to wielki dar od Boga. To czas, by na nowo zobaczyć i ukazać innym wielkie dziedzictwo naszej parafii. Jestem pewna, że będzie to także czas obficie spływającej na nas łaski Bożej.
Dziękuję Siostrze za rozmowę i już dzisiaj zapraszam na Jubileusz Parafii.